Co z tym krzykiem? Praktyczne wskazówki
Z tego artykułu dowiesz się:
- Jakie zachowania mogą przerwać krzyk?
- Dlaczego dziecku potrzebna jest rutyna?
- Co robić, gdy nasze emocje biorą górę?
- Jak się uspokoić?
Towarzyszenie dziecku w przeżywanych emocjach uczy, że można być zdenerwowanym, można się złościć, można być wściekłym, ale także tego, że można się nauczyć radzić sobie z emocjami.
Po pierwsze: zacznij od rutyny
Warto wprowadzić system rutynowy, czyli czynności, które będziemy cyklicznie powtarzać. Ta metoda daje poczucie bezpieczeństwa, sprawia, że dzieci wiedzą, jaki jest plan, wiedzą, jakie czynności po kolei następują i rozumieją to. Zatem, jeśli mały człowiek każdego wieczoru buntuje się przed spaniem, a rodzic traci cierpliwość, można wprowadzić zasadę: każdego wieczoru proponujemy dziecku kolację, następnie jest czas kąpieli, a później czytania bajki, którą dziecko samo wybierze spośród np. dwóch. Oczywiście informujemy dziecko, co po kolei będzie następowało.
Postępując konsekwentnie według planu, rodzice zdołają wprowadzić rutynę, którą dziecko będzie respektować.
Nawet jeśli maluch będzie testować rodziców (marudząc, płacząc, czy próbując zaabsorbować ich innymi czynnościami), to widząc, że jego zachowanie nie odnosi skutku, a rodzic trzyma się wcześniej ustalonego planu – przyzwyczai się i zacznie zgodnie z tym planem funkcjonować.
Po drugie: znajdź odpowiedź na pytanie, co tak naprawdę wyprowadziło Cię/Was z równowagi?
Jeżeli czujemy, że zbliżamy się do granicy naszej wytrzymałości i zaraz zaczniemy krzyczeć, warto wtedy w myśli powiedzieć sobie: STOP. I przez chwilę zastanowić się nad przyczyną naszej frustracji. To bardzo trudne, ale skuteczne. Łatwiej się uspokoimy, jeżeli będziemy wiedzieć, że nasza irytacja wywołana jest nie tylko zachowaniem dziecka, ale także tym, że jesteśmy przemęczeni, samotni albo po prostu głodni. Dzięki tej wiedzy łatwiej będzie nam pokonać chęć krzyczenia na dziecko, a także spróbować zaradzić przyczynie irytacji (chwilę odpocząć, coś zjeść czy umówić się z kimś z rodziny lub znajomych itd.).
Po trzecie: naucz się szeptać
Gdy sytuacja staje się zaogniona, dziecko pokazuje, jak bardzo jest niezadowolone i wcale nie zamierza słuchać, można zacząć mówić szeptem. Zaciekawimy tym malucha, a ponadto będzie musiał sam się uspokoić, żeby usłyszeć, co do niego mówimy. Gdy poprosi nas o powtórzenie tego, co powiedzieliśmy, zróbmy to głośniejszym tonem, ale wciąż niech to będzie szept.
Po czwarte: zrób krok w tył
Załóżmy, że szept jednak nie zadziałał. Maluch nadal zachowuje się w sposób, którego rodzic nie akceptuje. Napięcie osiąga stan krytyczny, za chwilę dorosły wybuchnie. Co robić?
To jest ten moment, kiedy od przekroczenia granicy dzieli nas cienka linia.
Dlatego rodzic powinien wykonać tzw. krok w tył. Jest to sposób na rozładowanie negatywnej energii i nieprzyjemnych emocji. Można zatem powiedzieć: „Twoje zachowanie mnie zdenerwowało/zezłościło, potrzebuję się uspokoić, bo nie chcę na ciebie krzyczeć. Wrócę do ciebie za chwilę, gdy trochę ochłonę”. Krok w tył może oznaczać zwiększenie dystansu między maluchem a dorosłym, odsunięcie się albo zajęcie miejsca w fotelu. Czasem możliwe będzie wyjście z pomieszczenia, w którym rodzic się znajduje, ale nie należy zapominać, że najważniejsze w takiej sytuacji jest bezpieczeństwo dziecka, dlatego najpierw trzeba zadbać, by przestrzeń, w której pozostawiamy dziecko, np. kojec, była przyjazna, pozbawiona ryzykownych przedmiotów. Czas, w którym rodzic „wychodzi” z kontaktu z dzieckiem, należy wykorzystać na uspokojenie się. Pomocne może być: policzenie do dwudziestu, wypicie szklanki zimnej wody, głębokie oddechy czy powtarzanie sobie w głowie „Uspokój się, krzyk w niczym nie pomoże.”. Gdy zastosowane metody zadziałają i rodzic się uspokoi, powinien wrócić i zaopiekować się dzieckiem.
Warto dziecku najpierw opisać zaistniałą sytuację i jego zachowanie. Można powiedzieć: „Widzę, że tupiesz i machasz rękoma, płaczesz, krzyczysz, plujesz…”. Następnie odnieść się do uczuć, jakie targają maluchem, np. „Wydaje mi się, że jesteś bardzo zdenerwowana/y”, „Chyba się złościsz”, „Sądzę, że jesteś wściekła/y bo….”.
Towarzyszenie dziecku w przeżywanych emocjach uczy, że można być zdenerwowanym, można się złościć, można być wściekłym, ale także tego, że można się nauczyć radzić sobie z emocjami. To czas budowania relacji między dorosłym a maluchem.
Rodzic, który pozwala, by dziecko okazywało to, co czuje, staje się najbliższą osobą, przed którą nie trzeba udawać ani się jej bać.
Jeżeli rodzicom zależy, żeby w późniejszym wieku ich dzieci dzieliły się problemami i troskami, zwierzały z problemów, ale i radości, to w ten sposób – poprzez bycie razem w trudnych chwilach, uczą dzieci, że będę je zawsze wspierać, bez względu na rodzaj i siłę przeżywanych emocji. Dzięki temu maluchy zdobywają wiedzę o swoich uczuciach, potrafią je nazwać, budują również swoje poczucie wartości.
Po piąte: znajdź wentyl bezpieczeństwa
Dobrze jest mieć tzw. osobisty wentyl bezpieczeństwa, czyli coś, co pozwala nam się odprężyć i nabrać dystansu do stresującej sytuacji. To może być miejsce (np. ulubiony fotel), zajęcie (czytanie, czy przypominanie sobie zapachu ulubionego kwiatu) czy nawet odwrócenie się plecami do krzyczącego dziecka.
Po szóste: złość oznacza, jestem „zła/y”
Odczuwanie złości jest naturalną ludzką emocją i każdy człowiek ma do niej prawo. Warto ustalić jednak reguły jej wyrażania – zarówno dorosły, jak i dziecko powinni wiedzieć, co mogą robić, a czego nie powinni w chwili złości. Ważne, żeby nasze dziecko usłyszało od nas, czym jest złość, czemu czasem się złościmy oraz jak można pokazywać, że jestem „rozzłoszczony”.
Po siódme: stosuj wskazówki i drogowskazy
Komunikaty, jakie przekazujemy dziecku, powinny być krótkie i zrozumiałe. Zamiast krzyczeć: „Nie zjadłeś obiadu, możesz zapomnieć o cukierkach, zejdź z szafki!!”, lepiej powiedz „Teraz nie będzie cukierków, wybierzesz dwa po obiedzie”. Krzyk
i zakazy lepiej zastąpić rozmową i jasno wyznaczonymi granicami.
Po ósme: czułość i bliskość
Dzieci, które doznają od dorosłych więcej czułości, akceptacji i szeroko pojętego uczucia, chętniej współpracują niż te, które tego nie doświadczają. Dlatego tak istotne jest, by czuły się kochane i ważne.
Warto pamiętać, że rozmowa z dzieckiem przynosi wymierne korzyści. Dorośli często zapominają, że dziecko może być partnerem do rozmów, nie szanują jego zdania. Wymagają, zamiast wysłuchać, bywa, że są głusi na potrzeby swoich pociech. Może się okazać, że dobrym pomysłem na sytuację podbramkową, w chwili gdy zbliżamy się do granic wytrzymałości, będzie wyobrażenie sobie zamiany ról. Dorosły staje się dzieckiem, które od 10 minut nie chce się ubrać. Pozwoli to spojrzeć oczami dziecka, zrozumieć jego potrzeby, przyjrzeć się motywom. Może się wówczas okazać, że dorosły i dziecko mają zupełnie inne potrzeby i wtedy należy poszukać wspólnego rozwiązania. Takiego, które zadowoli obie strony. Maluch doceni starania rodzica, jego wsparcie i chęci. Z dorosłym, który jest gotowy by wysłuchać, wesprzeć i po prostu być w trudnych chwilach dziecko chętnie współpracuje. Rzadziej się buntuje, a także rozumie zasady, jakie wcześniej wspólnie zostały ustalone.
Powodzenia!