Miejsce dla ojca
O roli ojca w życiu i rozwoju dziecka opowiada psychoterapeuta z Centrum Dziecka i Rodziny Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, Maciej Chodorek.
Kiedy zaczyna się przygoda z ojcostwem?
Już w okresie ciąży w głowach wielu mężczyzn pojawiają się myśli na temat ojcostwa. Fantazjują: jakim ja będę ojcem? Jakim chciałbym być? Odnoszą się przy tym do doświadczeń z własnymi ojcami. To intensywny czas. Dziecko rozwija się w ciele kobiety, od pewnego momentu jest dla niej namacalne – dziecko się rusza, kobieta to czuje. Mężczyzna przeżywa to inaczej. Od początku jest z tego doświadczenia trochę wykluczony, jest tym trzecim. Matka jest z dzieckiem zarówno podczas w ciąży, jak i po porodzie, a mężczyzna stoi z boku. Jeśli ktoś wcześniej miewał wahania nastroju, w tym okresie problemy te mogą wrócić, czy się nasilić. To część doświadczenia wielu ojców. Tymczasem męski sposób przeżywania jest inny niż kobiecy. Niewielu o tym mówi, raczej jest to odbierane jako słabość. Na przykład objawami depresji męskiej mogą być nadużywanie alkoholu, czy innych używek, ryzykowne zachowania: nagłe zainteresowanie sportami ekstremalnymi, czy szybka jazda samochodem. Efektem depresji bywa także przelotny romans. Mężczyznom często trudno przyjąć dokonującą się w ich życiu zmianę. Podczas, gdy wszyscy wokół zachwycają się matką i dzieckiem, oni w jakimś sensie pozostają na drugim planie, „mają się wyrabiać”. Stawanie się ojcem to niełatwy proces.
Jak, w takim razie, mężczyzna może się zaangażować?
Z racji tego, że jest tym trzecim, pozostaje w kontakcie ze światem zewnętrznym, może być więc łącznikiem z tym, co na zewnątrz. Jego rola dotyczy zarówno dziecka, jak i kobiety. Dziecku w przyszłości pomoże wyjść z symbiozy, czyli pewnego zjednoczenia z matką, a matce pomoże oddać dziecko światu. Ojciec rozbija więc tę symbiotyczną parę.
Ale to się nie dzieje od początku. Co ojciec może zrobić na wczesnym etapie swojego rodzicielstwa?
Ojciec, opiekując się matką, pośrednio opiekuje się także dzieckiem. Można powiedzieć, że ten pierwszy okres życia dziecka to, w pewnym sensie, ciąg dalszy ciąży, zupełna zależność… Kobieta ma tę biologiczną możliwość karmienia, jest pochłonięta dzieckiem, dziecko potrzebuje jej i już ją zna. To, co może robić ojciec, to wspierać matkę, wysłuchiwać jej zwierzeń o trudach związanych z macierzyństwem. Być blisko, interesować się jej lękami, ale i radościami. Nie musi być non stop z dzieckiem, ma swoje zaangażowania na zewnątrz. Może być mu łatwiej znaleźć w sobie przestrzeń na przeżycia , pomóc jej radzić sobie z odczuciami wobec dziecka. Dobrze też pamiętać, że większość ojców odnajduje się w konkretach: zawieźć, zrobić zakupy – i to są znakomite sposoby na wspieranie matki i pośrednio dziecka.
A co z porodem rodzinnym? Z przewijaniem, wstawaniem w nocy? Które zadania powinien podejmować ojciec?
W pierwszym okresie życia kształtują się wzorce więzi, które będą dziecku towarzyszyły podczas jego życia. To jest jak matryca, na bazie której człowiek później wchodzi w relacje z ludźmi. Więź dziecka i matki jest inna niż ta, którą tworzy ojciec. Wszystkie rytuały, choćby kąpanie dziecka, dają szansę na budowanie i rozwijanie jej. Wszystko co zrobi ojciec w tym czasie, pracuje na rzecz jego relacji z dzieckiem. Każda spędzona chwila, aktywność, bycie blisko, noszenie na rękach jest to też wartość dodana, którą wnosi ojciec, będąc innym od matki – nie lepszym i nie gorszym, ale właśnie innym.
Są jednak różne modele życia i wcale nie ma potrzeby ich wartościowania. Jeśli para pozostaje w relacji partnerskiej, albo ojciec angażuje się bardziej w zadania opiekuńcze, tradycyjnie przypisywane kobietom: wstaje w nocy, karmi butelką, nie jest przez to lepszym ojcem niż ten, który w tym czasie np. więcej pracuje. Każdy z nich coś wnosi, ten drugi daje przecież rodzinie bezpieczeństwo finansowe. To też jest ważne, ale bywa trudne. To przecież czasami trudny wybór, ojcowie zazwyczaj nie chcą siedzieć godzinami w pracy, ale jeśli na przykład rodzina ma kredyt na mieszkanie, często nie ma rady.
Jest jeszcze aspekt oczekiwań w związku.
To jest bardzo ważne, na ile para może o tym rozmawiać i na ile na pewne rzeczy się umówili. Znam przykłady ojców, którzy doskonale odnajdują się w funkcji macierzyńskiej, prowadzą dom i zajmują się dziećmi. Matka może mieć dobrze płatną pracę i w wyniku wspólnej decyzji do niej wrócić. Najważniejsze, czy jest to ich wspólna decyzja, czy uwzględniają potrzeby dziecka i na ile się oboje zgadzają na taką sytuację i – też – na ile są skłonni coś zmienić. Bywa też, że pary umawiają się na opiekę 50/50. Od elastyczności zależy, jak para poradzi sobie z pojawiającymi się kryzysami, czy też potrzebami obojga partnerów. Na przykład mężczyzna lubi grać w koszykówkę, to jego sposób na odreagowanie. Pytanie, na ile to może być widziane i akceptowane przez żonę, a na ile nie ma na to przestrzeni. Podobnie w drugą stronę, czego może potrzebować młoda matka? Czasem 15 minut pod prysznicem i poranna kawa są tą chwilą wyłącznie dla niej, która wpływa na gotowość znoszenia trudów całego dnia.
Kiedy przychodzi czas na ten aspekt roli ojca – wyzwoliciela ze ścisłej symbiozy z matką?
To nie jest jeden moment. To proces. Można powiedzieć, że już w tych pierwszych czynnościach pielęgnacyjnych: kąpaniu, przewijaniu, odbijaniu, noszeniu, ojciec wywalcza sobie przestrzeń na swój czas z dzieckiem. Kiedy dziecko staje się odrobinę bardziej komunikatywne, czyli w okolicach pierwszych urodzin, ojcom zaczyna być łatwiej realizować swoją rolę. To też czas, gdy kończy się ta „przedłużona ciąża”. Dziecko już siedzi, albo zaczyna chodzić, zaczyna też mówić, wymiana staje się żywsza. Pierwszy raz wypowiedziane „tata”, wspólne budowanie w piasku. Niedługo później już dzieci zaczynają rozpoznawać w ojcu kogoś „takiego jak ja” – w przypadku chłopca lub „kogoś innego niż ja” jeśli chodzi o dziewczynki. Chodzi o podobieństwo czy odmienności także fizyczne.
Co to daje?
To bardzo ważne dla rozpoznania poczucia siebie, budowania swojej tożsamości. Ten proces, dotyczy nie tylko ciała, ale też wzorców zachowań.
Szczególną trudnością współczesnych ojców są bardzo duże wymagania społeczne i brak jednej definicji tego, jaki ma być ojciec? W związku z tym mężczyźni podlegają silnej presji. Często oczekuje się sprzecznych postaw: ojciec ma być z jednej strony kimś, kto zarobi na rodzinę, ale z drugiej strony powinien być także fizycznie i emocjonalnie dostępny. Stanowi to duże obciążenie emocjonalne szczególnie, jeśli mężczyzna nie ma w tym czasie wsparcia we własnym ojcu.
Jak w tym czasie startu w rodzicielstwo można się wzajemnie wspierać w relacji?
Dość często się zdarza, że ci ojcowie czy pary w kryzysie, które trafiają po pomoc psychologiczną, mają podobny problem. Otóż ojciec w pewnym sensie znika. Kobiety są tak zaabsorbowane dziećmi, że ojcowie, ich potrzeby, także seksualne, znikają z ich pola widzenia. Dziecko często śpi w ich wspólnym łóżku. Kobiety są wycieńczone nocnym wstawaniem. To jest potencjalnie kryzysowy moment. Mężczyzna mocno doświadcza tego, że jest tym trzecim. Zdarza się, że, odsunięty przez partnerkę, ląduje na kanapie i tam już zostaje, odstawiony na boczny tor. Często bywa też tak, że sam ma w tym udział, bo tak jest łatwiej: chce się wyspać, nie chce konfliktów z partnerką, chce mieć chwilę dla siebie. Kanapa w tym przypadku może być już przystankiem w drodze poza rodzinę. Pracowałem kiedyś z nastolatkami, których ojcowie byli nieobecni. W takiej sytuacji chłopcy zostawali w bliskiej relacji z matką. Trudno było im odejść, zacząć własne, samodzielne życie. Byli jedynymi mężczyznami. Matki i dzieci pozostają wtedy w tej pierwotnej symbiozie. Dostrzeżenie przez matkę ojca i jego roli, zaufanie, że nie jest jedynie rywalem, ale ważnym i potrzebnym członkiem rodziny, pomaga i dziecku w przyszłości zawalczyć o swoje własne życie, a związkowi przetrwać zmiany i kryzysy.
Większość ojców, którzy do mnie trafiają, to dzieci nieobecnych ojców, którzy albo pili, albo dużo pracowali, z jakiejś przyczyny ich nie było. Tym mężczyznom jest trudno, są zagubieni w wielu momentach.
W Polsce w ogóle istnieje pewna historyczna zaszłość, sprzyjająca tej figurze nieobecnego ojca. Ojcowie walczyli, pracowali w polu, w domu ich nie było. Taki obraz mamy w kulturze. Nieobecny ojciec należy więc, w pewnym sensie, do naszego dziedzictwa.
Jakie jeszcze znaczenie ma ojciec w rozwoju dziecka?
Obok matki jest drugą najważniejszą osobą. Mówiliśmy o tym poczuciu chłopaka, że ojciec to ktoś „taki jak ja”. Chłopak też rywalizuje z ojcem o matkę. Dziewczynka natomiast rywalizuje z matką o ojca. To ważne doświadczenie dla każdej płci. Ojciec to też pewien wzorzec, zaś relacja rodziców to wzorzec relacji kobiety i mężczyzny, który nasze dzieci wyniosą z domu. To jak ojciec traktuje matkę, najprawdopodobniej ukształtuje to, jak syn potem będzie odnosił się do swojej partnerki. Wielu mężczyzn, z którymi pracuję, miało ojca, który stosował przemoc. Oni sami również często mają kłopot z agresywnością.
Warto jednak powiedzieć też o ojcu jako strażniku zasad. Ojciec kojarzy się z taką surową postacią, bo pilnuje granic. We współczesnym świecie to, co męskie, ojcowskie, a więc rywalizacja, złość są wypleniane. Jednocześnie widać, jak tego brakuje. Dużym obciążeniem jest fakt, że ten tradycyjny ojciec kojarzy się ze stosowaniem przemocy. Tego nie chcemy, ale tracimy jednocześnie jako społeczeństwo męską stanowczość. To oczywiście w wychowaniu rola niewdzięczna, ale bardzo ważna. Granice dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Dzięki nim jest się o co oprzeć i ktoś tego pilnuje. Kiedy dzieci dorastają, mają przeciwko komu się buntować. Jednocześnie widzą, że można przeżywaćudne emocje. Jest to szczególnie istotne dla chłopców. Muszą oni zmierzyć się z ojcem, od-idealizować go, żeby znaleźć siebie i zbudować swoją męską tożsamość. W przypadku dziewczynek, proces odkrywania swojej kobiecości, także wiąże się z kontaktem z męskością. Potem, kiedy dziewczyna będzie szukać sobie partnera, poszuka tych cech, które posiadał ojciec. To, jak ojciec traktował ją i jej kobiecość, wpłynie na to, jakiego będzie miała partnera.
A czy jest jakiś szczególnie ważny moment, czy proces – z punktu widzenia ojcostwa – pomiędzy niemowlęctwem a okresem dorastania dziecka?
Owszem, to okres przedszkolny i lata wczesnoszkolne. Ojcowie, właśnie dzięki temu, że od początku pozostają tymi trzecimi, nie są tak złączeni z dzieckiem, lepiej radzą sobie z separacją, czyli oddzieleniem, gdy na przykład trzeba je odprowadzić do przedszkola. Nie są tak bardzo przytłoczeni pojawiającymi się trudnymi uczuciami. W tym wieku dzieci dużo się uczą, ich rozwój poznawczy jest niezwykle intensywny, są wtedy chłonne. Ojciec może wystąpić w roli przewodnika, nauczyciela. Podczas warsztatów często pytamy uczestników o dobre wspomnienie z ważnym dorosłym mężczyzna. Okazuje się, że zaproszenie dziecka przez ojca do jego świata, pasji, warsztatu może odegrać ważną, pozytywną rolę w rozwoju dziecka, budować jego poczucie wartości.
Istnieje też pojęcie ojcowskiej zabawy. Na placach zabaw widać to wyraźnie. Ojciec pozwala na więcej niż matka, np. na wspinanie się wysoko. Ojcowie zwykle mają w sobie mniej lęku, więc zgadzają się na zabawy bardziej ryzykowne. Dziecko pochodzi z ciała matki, jej lęk więc jest zrozumiały. Ojciec jako przedstawiciel świata zewnętrznego, może powiedzieć partnerce: nie bój się, on/ona sobie da radę, ja tu jestem z tobą. Jeśli matka zostaje sama z dzieckiem, trudniej jej radzić sobie z natłokiem związanych z nim przeżyć. Dla dziecka to ważne, że ojciec zachęca do próbowania swoich sił, mówi: idź, próbuj, nie bój się! To też doskonałe przesłanie na przyszłość, gdy w życiu pojawiają się wyzwania.
W doświadczaniu ról rodzicielskich znaczną rolę odgrywa biologia. Dziecko jest z matki – to jasne. Niektórzy ojcowie tak bardzo zazdroszczą tego kobietom, że w sytuacji rozstania domagają się równego podziału obowiązków związanych z dzieckiem. Tymczasem to zrozumiałe, że na początku ono jednak potrzebuje bardziej matki. Z drugiej strony wiem z obserwacji, że są mężczyźni, którzy mają więcej macierzyńskich cech. Czasem w parze ludzie wymieniają się tymi funkcjami. Nie jest natomiast dobrze, jeśli oboje rodzice są przytłoczeni przez uczucia np. lęku, takiemu dziecku trudniej jest odejść do swoich spraw, bo jego rodzice widzą świat jako pełen zagrożeń. Może też być tak, że gdy ojciec nie radzi sobie z rzeczywistością i na przykład nadużywa alkoholu, to dziecko, szczególnie najstarsze, wchodzi w rolę dorosłego; opiekuje się pozostałymi członkami rodziny i pilnuje ojca. Takie dzieci nie liczą na dorosłych, ponieważ dorośli zawiedli. Ich poczucie bezpieczeństwa jest niskie, w przyszłości trudno im zaufać innym, nadmiernie kontrolują otoczenie.
Problemem bywa także nadmierna koncentracja rodziców na dziecku. Taka dziś jest tendencja, że wszystko ma być dla dziecka, wokół dziecka, najczęściej jedynaka. Jednocześnie brakuje tego ojca – strażnika zasad, który potrafi powiedzieć: nie, nie teraz. To kształtuje narcystyczną generację. Będziemy tego coraz bardziej doświadczać. Obecny, odważny ojciec, stanowi na to remedium.
Jest nadzieja dla ojców, którzy mają deficyty męskiego wzorca?
Wychowywanie dziecka to jest szansa, żeby jeszcze raz przejść przez różne ważne momenty i etapy w swoim życiu. Być tym, kto będzie dorastał wraz z dzieckiem, jednocześnie będąc ojcem. Mamy okazję pewne rzeczy zrobić lepiej, inaczej, zdobyć doświadczenie, którego nie mieliśmy w dzieciństwie. Jest tu również miejsce dla psychoterapii, w trakcie której może powstać dobra relacja, gdzie możemy swobodnie rozmawiać o doświadczeniu ojcostwa oraz wszystkich towarzyszących mu uczuciach. Często warto cofnąć się do własnego dzieciństwa, zobaczyć własne doświadczenia, by być bardziej świadomym swoich zasobów i ograniczeń.
Czy w swojej praktyce obserwuje pan jakieś tendencje, trendy w ojcostwie?
W przeciągu ostatnich 10 lat mojej pracy mam pewne obserwacje, choć nie prowadziłem badań. Mam poczucie, że rola ojca coraz bardziej się krystalizuje. W dużych miastach relacja w związku stała się bardziej partnerska, przy czym ojcowie nabrali pewności siebie, są w swojej roli bardziej osadzeni. Kilka lat temu dominował jeszcze model patriarchalny i jednocześnie pojawiał się już nowy, nie było jeszcze wiadomo jaki. Wydaje mi się, że kobiety są bardziej świadome, a stało się to dzięki ruchom feministycznym i dyskusji o kobiecości. Teraz podobny proces przechodzą mężczyźni. Widać to m.in. w sytuacji, kiedy para decyduje się na rozstanie. Kilka lat temu po rozwodach ojcowie zazwyczaj uzyskiwali sporadyczne kontakty z dzieckiem. Wielu z nich nawet nie próbowało inaczej. Teraz coraz częściej bierze się pod uwagę opiekę naprzemienną. W każdym razie można o tym rozmawiać. Ojców traktuje się coraz bardziej poważnie.
Rozmawiała: Joanna Sarnecka, antropolożka kultury etnografka
Maciej Chodorek– socjolog i psychoterapeuta zorientowany psychoanalitycznie, absolwent Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Wyższej Szkoły Nauk Społecznych Pedagogium oraz Studium Terapii Rodziny organizowanego przy Stowarzyszeniu OPTA. W Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę pracuje jako psychoterapeuta w Centrum Dziecka i Rodziny. Obecnie kończy szkolenie z zakresu psychoterapii dorosłych w Psychoanalitycznej Szkole Psychoterapii przy PTPP. Członek nadzwyczajny Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej.
Wywiad zrealizowany w ramach Projektu: POWR.05.01.00-00-0017/18 pt. Program w zakresie edukacji i profilaktyki depresji poporodowej w makroregionie centralnym w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój 2014-2020 współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego